Dzisiejszy wpis będzie bardziej filozoficzny niż te do tej pory.
Przypomina mi się często moja wychowawczyni z gimnazjum - Pani Woźniak - Kowalik.
Przypominają mi się jej konkretne słowa: żeby w życiu celować wysoko.
Bo nawet jeśli strzała trafi trochę niżej niż się planowało, to i tak trafi wyżej niż wtedy gdy celujemy nisko.
Bo nawet jeśli strzała trafi trochę niżej niż się planowało, to i tak trafi wyżej niż wtedy gdy celujemy nisko.
Słowa te weszły głęboko w moją głowę.
Staram się celować wysoko.
Marzyć i planować.
Stawiać sobie cele.
Nawet wymagania.
Fotografia - myślałam, że jest to coś w czym jestem dobra.
Coś co pomoże mi osiągać moje cele życiowe -
Czyli, że może być moim źródłem dochodu.
Czyli, że może być moim źródłem dochodu.
Ale chyba bujałam w obłokach.
Myślałam, że się da już.
Teraz.
Szybko.
Najlepiej łatwo.
W czwartek byłam na ślubie przyjaciół.
Myślałam, że potrenuję.
Że zdobędę jakieś fajne kadry, którymi się pochwalę,
znajdę klientów,
i kasa sobie do mnie przypłynie.
HA , ha , ha....
Jednak zdjęcia same do mnie nie przyszły.
A gdy zrobiłam kilka przy pierwszym tańcu - i zobaczyłam co mi wyszło
to schowałam aparat i więcej go tego wieczoru nie wyciągałam.
Myślałam, że jestem lepsza.
Teraz wiem -
jeszcze nie jest czas dla mnie na zarabianie na tym co kocham.
Może kiedyś.
Na razie:
UCZ SIĘ
ĆWICZ
I MOŻE KIEDYŚ BĘDZIESZ NAPRAWDĘ ZADOWOLONA ZE SWOICH ZDJĘĆ
i pracuj na życie gdzieś indziej...
a oto zdjęcie, z którego jestem w miarę zadowolona:
Klaudio!
OdpowiedzUsuńNie zgadzam się z Tobą. To tak jak ja bym chciał bezbłędnie wycinać solówki Petrucciego. Z moim zapałem nigdy nie będę. Ale jakbym ćwiczył i się starał to jasne. Łapać załamkę po jednym nieudanym shootcie - słabo. Zwłaszcza, że moim zdaniem taniec (ruch) jest trudnym obiektem. Nie ustawiają się, kręcą, nie wiesz jak się ruszą.
Więc "głowa do góry gdy dzień wstaje rano, od tego są nogi by łazić na nich" A Aparat do robienia zdjęć :)
Dziękuję Grubcio, potrzebowałam paru słów otuchy.
UsuńZałamka była chyba ogólno - życiowa, tylko wyraziła się tą drogą.
Ale spokojnie, powoli otrzepuję się z popiołów.
Jak obrobię (a może to trochę potrwać), pokażę jeszcze zdjęcia z Kościoła.